Paweł Sitko to nasz konstruktor, który szuka najbardziej skutecznych rozwiązań dla klientów z różnych branż. Spytaliśmy go o to, jak wygląda ta współpraca oraz z jakimi wyzwaniami wiążą się zapytania naszych klientów oraz partnerów. Zobacz, jak realizujemy zamówienia w Carl Stahl.
Czy praca konstruktora to powtarzalne zajęcie? Jak wygląda Pana typowy dzień w Carl Stahl?
Po przyjeździe do biura sprawdzam swój harmonogram prac. Dowiaduję się, jakie czekają na mnie zadania i czy pojawiły się nowe zlecenia do poracowania. Codziennie rano kierownik przekazuje członkom zespołu bieżące obowiązki. Dopiero wtedy przechodzę do działania. Kontynuuję pracę nad tym, czym zajmowałem się poprzedniego dnia, lub rozpoczynam pracę z nowym projektem. Czasami pojawiają się pilne rzeczy, które trzeba wykonać praktycznie z dnia na dzień. Innym razem są to bardziej długoterminowe realizacje, które wymagają korespondencji i uzgodnień z klientem.
Zazwyczaj za kontakt z klientem odpowiedzialny jest handlowiec. Czy konstruktorzy w Carl Stahl również się z nimi kontaktują, by doprecyzować niejasności?
Tak, kwestie techniczne często łatwiej ustalić z konstruktorem. Nieraz projekt wiąże się też z delegacją i wykonaniem uzgodnień i pomiarów na miejscu, na przykład, kiedy konstrukcja czy urządzenie ma się pojawić na hali, która jest dopiero budowana. Wówczas musimy uwzględnić wszystkie elementy, które już się tam znajdują. Trzeba więc najpierw pojechać na wizję lokalną i sprawdzić, jak dokładnie wygląda obiekt, aby wyeliminować projektowo potencjalne kolizje oraz ustalić warunki montażu.
Carl Stahl posiada katalog gotowych produktów. Można je zamówić i otrzymać bez problemu. Jak często staje się on jednak inspiracją do wprowadzenia zmian? Jaki jest procent produktów, które budujecie od zera?
Klienci sugerują się katalogiem i składają zapytania nie wiedząc, że jesteśmy w stanie wykonać coś na zamówienie. Często jednak takie standardowe rozwiązania ostatecznie nie spełniają oczekiwań. Na szczęście wszystkie elementy z oferty Carl Stahl jesteśmy w stanie odpowiednio zmodyfikować i dopasować do konkretnych wymogów. Z mojego doświadczenia mógłbym powiedzieć, że znacznie więcej miałem realizacji, podczas których trzeba było coś zaprojektować na nowo, niż tych katalogowych.
Czyli każdy dzień wiąże się z nowym wyzwaniem?
Tak. I to jest właśnie fajne w tej pracy. Nie ma powtarzalności, a wszystkie następne projekty są trochę inne.
Które z nich szczególnie zapadły Panu w pamięć?
Jakiś czas temu zgłosił się do nas klient, który miał pewien nietypowy problem. By go rozwiązać, zaproponowaliśmy mu dość skomplikowany sposób działania. Musieliśmy pobrać panel sterujący z pozycji pionowej, odwrócić go do poziomu, wykonać na nim operację montażu, a następnie przywrócić go do początkowego ułożenia. Jeśli o mnie chodzi, to bardzo lubię wszystkie projekty, w których trzeba wykorzystać złożone rozwiązania, jak na przykład właśnie moduł obrotowy.
Przeczytaj również: Dedykowane rozwiązania dla przemysłu. Rozmowa z Janem Filipowiczem, Managerem ds. Technicznych Carl Stahl
Czy takie indywidualne zamówienia są czasochłonne? Ile czasu średnio mija od pierwszego kontaktu z klientem do wykonania realizacji?
Czas operacyjny jest uwarunkowany między innymi tym, w jakim tempie uzyskamy jego odpowiedź. Bywa więc różnie. Na samym początku trzeba ustalić datę wizyty, zaplanować ją w harmonogramie. Samo projektowanie trwa natomiast około tygodnia. W zależności od tego, jak szybko dostaniemy materiały, jesteśmy w stanie wykonać gotowy projekt w około 3 lub 4 tygodnie.
Było jakieś zlecenie, z którym sobie nie poradziliście?
Staramy się takich sytuacji unikać już na etapie zapytania. To jest moment, kiedy weryfikujemy, czy jesteśmy w stanie wykonać projekt. Jeżeli dostrzeżemy jakiś problem, od razu przekazujemy klientowi informację, ostrzegamy o ewentualnych zagrożeniach. Czasami zdarza się, na przykład, że dyrektywa zakazuje transportować jakiś ładunek w zakładany sposób. Wówczas szukamy alternatywnego rozwiązania. Najważniejsze, aby sprawdzić wszystko odpowiednio wcześnie. Niektórzy klienci zwyczajnie nie są świadomi zagrożeń i nie zdają sobie sprawy, że coś może być niewykonalne lub niezgodne z przepisami. Musimy wtedy opracować lepsze rozwiązanie, które spełni wymogi prawne i usatysfakcjonuje klienta. Wtedy decyzja o dalszej współpracy leży już w rękach klienta.
Po etapie ofertowania, eliminowania błędów i projektowania przychodzi czas na wykonanie. Dogadujecie się z produkcją bez problemów czy pojawiają się starcia natury technicznej?
Rozumiemy się bardzo dobrze. Nasze biuro mieści się bezpośrednio przy hali produkcyjnej, dzięki czemu mamy większy komfort pracy. Kiedy zaczyna się etap produkcji, możemy sprawdzić od czasu do czasu, jak wygląda postęp prac i czy zostały zachowane wymagania projektowe oraz prawidłowe wymiary. Zdarzają się oczywiście drobne pomyłki, które na tym etapie jeszcze łatwo wyłapać i poprawić. Ktoś może, na przykład, źle odczytać dokumentację. Bywa też odwrotnie. Ponieważ większość rzeczy, które produkujemy, to prototypy, nieścisłości konstrukcyjne się zdarzają. Poprawiamy je wtedy i udoskonalamy zarówno projekt, jak i sam produkt.
Przeczytaj również: Podnoszenie i przenoszenie ciężkich ładunków. Rozwiązania Carl Stahl dla przemysłu
Pracuje Pan w Carl Stahl już trzy lata. W jakiej największej realizacji brał Pan udział?
Pamiętam zwłaszcza jedno duże zamówienie na ponad 30 sztuk trawers. Niektóre rodzaje się powtarzały, inne były pojedyncze. Musiały mieć różne długości, różne udźwigi. To chyba najbardziej skomplikowane, a już na pewno największe przedsięwzięcie, w jakim brałem tutaj udział.
Widzicie czasami swoje produkty podczas pracy? Macie możliwość zobaczyć u klienta rzeczy zaprojektowane, na przykład, dwa lata temu?
Tak. Mamy wielu stałych klientów, z którymi regularnie współpracujemy. Są bardzo zadowoleni z naszych usług. Zdarza się, że przyjeżdżamy choćby po dwóch latach, a pracownicy produkcyjni chwalą rozwiązania Carl Stahl. Widzimy, w jaki sposób ułatwiły im pracę i że nadal są w użyciu. Jest nam bardzo miło, kiedy spotykamy takie opinie.
Dziękujemy za rozmowę.